All we need is just a little patience
- Prześpisz się z Axlem - rzucił nagle pijany, ciemnowłosy mężczyzna.
- Slash! - burknęłam zniesmaczona w kierunku burzy loków, ponieważ nie byłam w stanie odnaleźć jego twarzy.
- Ja już mówiłem coś na ten temat – powiedział rzekomy Axl, który każde słowo niemalże przeliterował. W sumie nikt, kto zna wokalistę Gunsów, nie powinien być zdziwiony taką formą wypowiedzi. Półprzytomny, pijany, naćpany. Długo by wymieniać, jednak nie chcę przecież nikogo zrazić do naszego rudego przyjaciela.
Wszyscy członkowie zespołu rzucili pytające spojrzenia na Axla.
- I taka właśnie sytuacja panuje w naszej grupie - powiedział oburzony Rose - nikt nikogo nie słucha.
- Axelku, posłuchaj. Nawet jeśli ktoś zwraca uwagę na brednie, które są wypowiadane w takich okolicznościach, to, kurwa, sobie wyobraź, że rano i tak nikt niczego nie pamięta. Nawet osoba, która tak namiętnie przedstawiała swoje myśli - Slash próbował pocieszyć swojego przyjaciela, jednak Rudy i tak był już nieźle wkurzony. Spojrzał na gitarzystę spod opadającej grzywki, ale nie odezwał się ani słowem.
W barze, w którym przebywałam razem z chłopakami, było okropnie duszno. A po takiej dawce zarówno alkoholu, jak i narkotyków doznania związane z brakiem dostatecznej ilości tlenu były okropnie spotęgowane. Kiedy Slash rozlał ostatnią kolejkę Danielsa, spojrzałam na każdego z osobna i stwierdziłam, iż jest to ten moment, w którym powinniśmy wracać do domu.
Chłopaki chyba podświadomie czuli, że przedawkowali, gdyż bezproblemowo udało mi się wyciągnąć ich z pomieszczenia. Kiedy wyszliśmy przed budynek, spotkaliśmy się z przyjemnym powiewem sierpniowego wiatru. Nie widziałam potrzeby wzywania taksówki, ponieważ do miejsca, w którym Gunsi mieszkali, mieliśmy niecały kilometr drogi. Chciałam więc jak najszybciej tam dotrzeć, aby wreszcie delektować się snem we własnej sypialni. Jednak gdy postawiłam dwa pierwsze kroki, ktoś złapał mnie za nadgarstek. Kładąc drugą dłoń na moim biodrze, przyciągnął mnie do siebie.
- Dokąd idziesz, maleńka? - wyszeptał znajomy głos tuż nad moim uchem.
- Slash, uspokój się, jesteś pijany.
- Ja? Ależ skądże.
- Dobrze, powiedzmy, iż jest tak, jak myślisz. Czy teraz możemy iść już do domu? Bardzo chce mi się spać.
- Spokojnie, kruszynko. Zaraz zadzwonimy po taksówkę i pojedziemy do mieszkania - powiedział i pocałował mnie w policzek. Niechętnie przyjęłam ten pocałunek, przepełniony nikotyną, alkoholem i narkotykami, jednak nic nie powiedziałam, lecz delikatnie się uśmiechnęłam.
Nim rzekomy środek transportu dojechał, minęło dobre czterdzieści minut. Przez ten czas chłopaki zdążyli wstrzyknąć sobie heroinę dobre dwa razy. Przez cały okres oczekiwania na taksówkę, kilka razy zdążyłam popłakać się ze śmiechu. Mimo iż z mężczyznami znałam się niecałe pół roku, to wiedziałam, że było to moje ukochane towarzystwo i akceptowałam każde jego poczynanie, jednocześnie świetnie się przy tym bawiąc.
Około piątej dojechaliśmy do mieszkania Gunsów. Idąc do swojego pokoju, marzyłam o tym, aby po prostu się wyspać. Dlaczego oni zawsze imprezują do upadłego? Ściągając spodnie na wysokości ud zauważyłam sporych rozmiarów siniaka. Strasznie zmartwił mnie ten widok, ponieważ bardzo dbałam o swój wygląd. Stojąc tyłem do wejścia, pochylona nad urazem, nie zauważyłam, iż drzwi mojej sypialni pozostały niezamknięte. Postanowiłam, iż zdejmę biustonosz, gdyż był to długi dzień i należało mi się choć trochę ulgi, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało. Chcąc odpiąć i rzucić w któryś kąt pomieszczenia wspomnianą część garderoby, wodziłam bezskutecznie rękoma po plecach. Na chwilę jednak przystanęłam, gdy poczułam na barkach czyjś oddech. Nerwowo drgnęłam, jednak znajomy głos uspokoił mnie, szeptając mi do ucha:
- Pozwól, że Ci pomogę. - Byłam na tyle zmęczona, iż pozwoliłam poratować się mężczyźnie. - Wiesz, że masz piękne ciało? - zapytał, obejmując mnie w pasie oraz całując po szyi i ramionach.
- Wyobraź sobie, że kiedyś już mi to mówiłeś - powiedziałam stanowczo, delikatnie przygryzając dolną wargę.
Dłonie mężczyzny błądziły po moim ciele, jednak gdy zatrzymały się na pośladkach, cicho jęknęłam. Uwielbiałam, gdy ktoś ich dotykał, a osoba, która to właśnie zrobiła, doskonale o tym wiedziała. Słysząc każdy jego oddech, czując każdy jego dotyk i pocałunek, ciekawość, odnosząca się wobec jego zamiarów, rosła w piorunująco szybkim tempie, pogłębiając jedynie uczucie podniecenia.
- Axl, czy wiesz, że nikt jeszcze nie poszedł spać? Słyszałam was na dole. - Wokalista obrócił mnie w swoją stronę i przyciągnął do siebie. Gładził moje włosy i wpatrywał się w moje oczy.
- Kochanie, wszyscy zasnęli. Naprawdę myślisz, że po tak męczącym dniu, ktoś wytrzymałby choćby godzinę bez krótkiej drzemki?
- Wątpię - odpowiedziałam, przewracając teatralnie oczami, jednocześnie się przy tym śmiejąc. Czułam, jak Rose przygląda mi się z pożądaniem. Widziałam jego oczy, które wędrowały po każdym zakamarku mojego ciała. - Długo mnie obserwowałeś? - zapytałam, zaplatając swoje ręce na karku Axla.
- Wystarczająco długo - uśmiechnął się, uwidaczniając tym samym swoją satysfakcję, i zbliżył się do mnie z zamiarem pocałunku, jednak ja jeszcze na chwilę się odsunęłam.
- I co chcesz mi powiedzieć? Dobrze ci z tym, że podglądasz dziewczyny? W ogóle z czym do mnie przychodzisz? Wydaje mi się, że jestem za bardzo zmęczona i nie będę w stanie ci pomóc.
- Aj, męska natura. Z zamiarem przespania się z tobą u ciebie w łóżku, bo moje jest... Zimne? Puste? Tak, dokładnie tak to wygląda. - Gdy zauważyłam nieco zmartwioną twarz Rudzielca bez zastanowienia go pocałowałam. Axl oczywiście odwzajemnił pocałunek. Czułam się cudownie. Spokojnie mogłam powiedzieć, iż Rose mógł szczycić się mianem mistrza całowania. Uwielbiałam czuć jego język wykonujący rozmaite ruchy na moim podniebieniu, które tak bardzo potrafiły mnie podniecić. Czując jego ręce wędrujące po moim ciele, myślałam, że zaraz odpłynę. Znajdując się blisko wokalisty, czułam się wyjątkowo i bezpiecznie. Po chwili, gdy nasze zmysły były już pobudzone, Axl wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogami jego biodra. Podczas gdy mężczyzna przenosił mnie na łóżko, nie zaprzestaliśmy pocałunku ani na moment. Zatracając się w miłosnym akcie, nawet nie zauważyliśmy pierwszych promieni słonecznych, rozprzestrzeniających się za oknem. Wykończeni, położyliśmy się więc obok siebie i nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy zmorzył nas głęboki sen.
Okna mojej sypialni były zasłonięte, więc natrętne słońce, które dzisiejszego dnia świeciło wyjątkowo intensywnie, nie obudziło nas, dopóki sami nie stwierdziliśmy, że nadszedł czas powrotu do życia. Sama czynność wstania z jakże wygodnego łóżka, była cholernie trudna, gdyż towarzyszył jej silny ból głowy. Nie chcąc obudzić Axla, najciszej jak tylko mogłam, wstałam z łóżka i wyciągnęłam ubrania z szafy, po czym udałam się do łazienki. Kiedy wyglądałam już, jak poprzedniego dnia, czyli stosunkowo dobrze, zeszłam do kuchni, aby napić się kawy. Idąc w kierunku wspomnianego pomieszczenia, zauważyłam Slasha, który siedział na kanapie w salonie. Leniwie obracał w palcach kostkę do gry na gitarze i nucił coś pod nosem. Burza loków opadała na jego twarz, odsłaniając jedynie okazałe usta mężczyzny. Widząc gitarzystę, od razu szeroko się uśmiechnęłam. Saul był pierwszym członkiem zespołu, z którym miałam okazję się zapoznać. Był również moim najlepszym przyjacielem. Zawsze, kiedy miałam jakiś problem, mogłam udać się do Slasha i z nim porozmawiać.
Ponieważ wszyscy pozostali jeszcze spali, chciałam posiedzieć z Hudsonem na pobrudzonej, lecz towarzyszącej nam każdej nocy i wysłuchującej każdej z najbardziej idiotycznych rozmów kanapie. Na palcach cicho podeszłam do Slasha i stojąc za nim, rękami przysłoniłam oczy mężczyzny. Hudson złapał mnie za dłonie i delikatnie przeciągnął mnie przez oparcie niemal rozpadającego się mebla i chwilę później leżałam na gitarzyście, z głową na jego udach.
Od dłuższego czasu chodziłam zapłakana po ulicach Los Angeles i nie potrafiłam znaleźć miejsca dla siebie. Opowiadać o tym, co się stało, nie będę, gdyż jest to jedynie długa, nudna i nieporuszająca nikogo historia. W każdym razie przemieszczając się po jednej z ulic, natknęłam się na pewien bar. Kiedy zajrzałam przez okno, zauważyłam, iż zgromadzeni tam ludzie bawią się świetnie. Pomyślałam, że skoro i tak dobija mnie uczucie samotności, nie będę myślała dwa razy i...
- Slash! - burknęłam zniesmaczona w kierunku burzy loków, ponieważ nie byłam w stanie odnaleźć jego twarzy.
- Ja już mówiłem coś na ten temat – powiedział rzekomy Axl, który każde słowo niemalże przeliterował. W sumie nikt, kto zna wokalistę Gunsów, nie powinien być zdziwiony taką formą wypowiedzi. Półprzytomny, pijany, naćpany. Długo by wymieniać, jednak nie chcę przecież nikogo zrazić do naszego rudego przyjaciela.
Wszyscy członkowie zespołu rzucili pytające spojrzenia na Axla.
- I taka właśnie sytuacja panuje w naszej grupie - powiedział oburzony Rose - nikt nikogo nie słucha.
- Axelku, posłuchaj. Nawet jeśli ktoś zwraca uwagę na brednie, które są wypowiadane w takich okolicznościach, to, kurwa, sobie wyobraź, że rano i tak nikt niczego nie pamięta. Nawet osoba, która tak namiętnie przedstawiała swoje myśli - Slash próbował pocieszyć swojego przyjaciela, jednak Rudy i tak był już nieźle wkurzony. Spojrzał na gitarzystę spod opadającej grzywki, ale nie odezwał się ani słowem.
W barze, w którym przebywałam razem z chłopakami, było okropnie duszno. A po takiej dawce zarówno alkoholu, jak i narkotyków doznania związane z brakiem dostatecznej ilości tlenu były okropnie spotęgowane. Kiedy Slash rozlał ostatnią kolejkę Danielsa, spojrzałam na każdego z osobna i stwierdziłam, iż jest to ten moment, w którym powinniśmy wracać do domu.
Chłopaki chyba podświadomie czuli, że przedawkowali, gdyż bezproblemowo udało mi się wyciągnąć ich z pomieszczenia. Kiedy wyszliśmy przed budynek, spotkaliśmy się z przyjemnym powiewem sierpniowego wiatru. Nie widziałam potrzeby wzywania taksówki, ponieważ do miejsca, w którym Gunsi mieszkali, mieliśmy niecały kilometr drogi. Chciałam więc jak najszybciej tam dotrzeć, aby wreszcie delektować się snem we własnej sypialni. Jednak gdy postawiłam dwa pierwsze kroki, ktoś złapał mnie za nadgarstek. Kładąc drugą dłoń na moim biodrze, przyciągnął mnie do siebie.
- Dokąd idziesz, maleńka? - wyszeptał znajomy głos tuż nad moim uchem.
- Slash, uspokój się, jesteś pijany.
- Ja? Ależ skądże.
- Dobrze, powiedzmy, iż jest tak, jak myślisz. Czy teraz możemy iść już do domu? Bardzo chce mi się spać.
- Spokojnie, kruszynko. Zaraz zadzwonimy po taksówkę i pojedziemy do mieszkania - powiedział i pocałował mnie w policzek. Niechętnie przyjęłam ten pocałunek, przepełniony nikotyną, alkoholem i narkotykami, jednak nic nie powiedziałam, lecz delikatnie się uśmiechnęłam.
Nim rzekomy środek transportu dojechał, minęło dobre czterdzieści minut. Przez ten czas chłopaki zdążyli wstrzyknąć sobie heroinę dobre dwa razy. Przez cały okres oczekiwania na taksówkę, kilka razy zdążyłam popłakać się ze śmiechu. Mimo iż z mężczyznami znałam się niecałe pół roku, to wiedziałam, że było to moje ukochane towarzystwo i akceptowałam każde jego poczynanie, jednocześnie świetnie się przy tym bawiąc.
Około piątej dojechaliśmy do mieszkania Gunsów. Idąc do swojego pokoju, marzyłam o tym, aby po prostu się wyspać. Dlaczego oni zawsze imprezują do upadłego? Ściągając spodnie na wysokości ud zauważyłam sporych rozmiarów siniaka. Strasznie zmartwił mnie ten widok, ponieważ bardzo dbałam o swój wygląd. Stojąc tyłem do wejścia, pochylona nad urazem, nie zauważyłam, iż drzwi mojej sypialni pozostały niezamknięte. Postanowiłam, iż zdejmę biustonosz, gdyż był to długi dzień i należało mi się choć trochę ulgi, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało. Chcąc odpiąć i rzucić w któryś kąt pomieszczenia wspomnianą część garderoby, wodziłam bezskutecznie rękoma po plecach. Na chwilę jednak przystanęłam, gdy poczułam na barkach czyjś oddech. Nerwowo drgnęłam, jednak znajomy głos uspokoił mnie, szeptając mi do ucha:
- Pozwól, że Ci pomogę. - Byłam na tyle zmęczona, iż pozwoliłam poratować się mężczyźnie. - Wiesz, że masz piękne ciało? - zapytał, obejmując mnie w pasie oraz całując po szyi i ramionach.
- Wyobraź sobie, że kiedyś już mi to mówiłeś - powiedziałam stanowczo, delikatnie przygryzając dolną wargę.
Dłonie mężczyzny błądziły po moim ciele, jednak gdy zatrzymały się na pośladkach, cicho jęknęłam. Uwielbiałam, gdy ktoś ich dotykał, a osoba, która to właśnie zrobiła, doskonale o tym wiedziała. Słysząc każdy jego oddech, czując każdy jego dotyk i pocałunek, ciekawość, odnosząca się wobec jego zamiarów, rosła w piorunująco szybkim tempie, pogłębiając jedynie uczucie podniecenia.
- Axl, czy wiesz, że nikt jeszcze nie poszedł spać? Słyszałam was na dole. - Wokalista obrócił mnie w swoją stronę i przyciągnął do siebie. Gładził moje włosy i wpatrywał się w moje oczy.
- Kochanie, wszyscy zasnęli. Naprawdę myślisz, że po tak męczącym dniu, ktoś wytrzymałby choćby godzinę bez krótkiej drzemki?
- Wątpię - odpowiedziałam, przewracając teatralnie oczami, jednocześnie się przy tym śmiejąc. Czułam, jak Rose przygląda mi się z pożądaniem. Widziałam jego oczy, które wędrowały po każdym zakamarku mojego ciała. - Długo mnie obserwowałeś? - zapytałam, zaplatając swoje ręce na karku Axla.
- Wystarczająco długo - uśmiechnął się, uwidaczniając tym samym swoją satysfakcję, i zbliżył się do mnie z zamiarem pocałunku, jednak ja jeszcze na chwilę się odsunęłam.
- I co chcesz mi powiedzieć? Dobrze ci z tym, że podglądasz dziewczyny? W ogóle z czym do mnie przychodzisz? Wydaje mi się, że jestem za bardzo zmęczona i nie będę w stanie ci pomóc.
- Aj, męska natura. Z zamiarem przespania się z tobą u ciebie w łóżku, bo moje jest... Zimne? Puste? Tak, dokładnie tak to wygląda. - Gdy zauważyłam nieco zmartwioną twarz Rudzielca bez zastanowienia go pocałowałam. Axl oczywiście odwzajemnił pocałunek. Czułam się cudownie. Spokojnie mogłam powiedzieć, iż Rose mógł szczycić się mianem mistrza całowania. Uwielbiałam czuć jego język wykonujący rozmaite ruchy na moim podniebieniu, które tak bardzo potrafiły mnie podniecić. Czując jego ręce wędrujące po moim ciele, myślałam, że zaraz odpłynę. Znajdując się blisko wokalisty, czułam się wyjątkowo i bezpiecznie. Po chwili, gdy nasze zmysły były już pobudzone, Axl wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogami jego biodra. Podczas gdy mężczyzna przenosił mnie na łóżko, nie zaprzestaliśmy pocałunku ani na moment. Zatracając się w miłosnym akcie, nawet nie zauważyliśmy pierwszych promieni słonecznych, rozprzestrzeniających się za oknem. Wykończeni, położyliśmy się więc obok siebie i nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy zmorzył nas głęboki sen.
Okna mojej sypialni były zasłonięte, więc natrętne słońce, które dzisiejszego dnia świeciło wyjątkowo intensywnie, nie obudziło nas, dopóki sami nie stwierdziliśmy, że nadszedł czas powrotu do życia. Sama czynność wstania z jakże wygodnego łóżka, była cholernie trudna, gdyż towarzyszył jej silny ból głowy. Nie chcąc obudzić Axla, najciszej jak tylko mogłam, wstałam z łóżka i wyciągnęłam ubrania z szafy, po czym udałam się do łazienki. Kiedy wyglądałam już, jak poprzedniego dnia, czyli stosunkowo dobrze, zeszłam do kuchni, aby napić się kawy. Idąc w kierunku wspomnianego pomieszczenia, zauważyłam Slasha, który siedział na kanapie w salonie. Leniwie obracał w palcach kostkę do gry na gitarze i nucił coś pod nosem. Burza loków opadała na jego twarz, odsłaniając jedynie okazałe usta mężczyzny. Widząc gitarzystę, od razu szeroko się uśmiechnęłam. Saul był pierwszym członkiem zespołu, z którym miałam okazję się zapoznać. Był również moim najlepszym przyjacielem. Zawsze, kiedy miałam jakiś problem, mogłam udać się do Slasha i z nim porozmawiać.
Ponieważ wszyscy pozostali jeszcze spali, chciałam posiedzieć z Hudsonem na pobrudzonej, lecz towarzyszącej nam każdej nocy i wysłuchującej każdej z najbardziej idiotycznych rozmów kanapie. Na palcach cicho podeszłam do Slasha i stojąc za nim, rękami przysłoniłam oczy mężczyzny. Hudson złapał mnie za dłonie i delikatnie przeciągnął mnie przez oparcie niemal rozpadającego się mebla i chwilę później leżałam na gitarzyście, z głową na jego udach.
Tak jak mówiłam, tak zrobiłam :) Cieszę się, że już jest pierwszy rozdział, bo nie mogłam się doczekać by coś przeczytać. Podoba mi się Twój styl pisania, zresztą każdy ma swój i tak powinno pozostać ;) Jako iż nie umiem pisać komentarzy ujmę to krótko i zwięźle: zajebisty rozdział! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam tylko jedną uwagę: mógłby być trochę dłuższy. No nic, mogę Ci tylko życzyć ogromnej weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło. A rozdział krótki, bo pierwszy. Chciałam się zorientować, jak zostanie odebrany :) Kolejne na pewno będą dłuższe ;)
UsuńNie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału! Rozwaliło mnie zdrobnienie "Axelku" :') jest dobrze, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńKolejny już się pojawił;)
UsuńDziękuję bardzo!:)
Zapowiada się ciekawie. Masz fajny styl pisania. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję, to bardzo miłe.
UsuńKolejny rozdział już się pojawił;)
Zapowiada się ciekawie. Masz fajny styl pisania. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńW końcu jest blog! Będę taka oryginalna i też Ci powiem że masz fajny styl pisania. Fabuła wciągająca, Axl jest to można czytać 😏
OdpowiedzUsuńCieszę się, że grono czytelników jest już coraz liczniejsze, więc jedyne, co pozostaje mi zrobić w takiej sytuacji, to podziękować i polecić oczekiwanie na kolejne rozdziały :)
UsuńPodoba mi się twój styl pisania, naprawdę fajna fabuła, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jak wspominałam, rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu, co najmniej w postaci jednego fragmentu ;)
UsuńPodoba mi się twój styl pisania, naprawdę fajna fabuła, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńStrasznie dużo "gdyż" xd
OdpowiedzUsuńZdaję sobie z tego sprawę, jednak nie zawsze mogę temu zaradzić. Postaram się sprawdzić ponownie rozdział i jeszcze raz nałożyć poprawki. Dziękuję za spostrzegawczość i proszę o wybaczanie. Myślę, że to drobne niedopatrzenie nie przeszkadza za bardzo w odbiorze tekstu. Jednak czasami sprawdzając samodzielnie wszystkiego nie zauważę. W każdym razie, dziękuję, przepraszam i pozdrawiam ;)
UsuńAleksandro, jestem pod wielkim wrażeniem. :*
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję bardzo. Pozostaje mi więc zaprosić Cię na kolejne fragmenty, jeśli te dotychczas wydały Ci się wystarczająco dobre. :) Pozdrawiam ;)
UsuńUhm...nie chcę wyjść na zrzędę, ale w tym rozdziale kompletnie nie wiadomo, o co chodzi... a to niewyjaśnienie jej historii to chyba takie trochę pójście na łatwiznę, co?
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, nie wydaję sądu po jednym rozdziale. Idę czytać dalej. ;)
Nie wyjaśniałam, bo wszystko rozjaśnia się stopniowo, w kolejnych rozdziałach.
UsuńMiłego czytania :)
Kurde skończyłaś w takim momencie xD Ciekawa jestem o czym będą rozmawiać :D Super rozdział! Komentuje tak patrząc to od końca, bo jest już 9 rozdziałów a ja w lesie xd
OdpowiedzUsuńWięc nadrabiam i jestem na bieżąco :D
Życzę więc miłego czytania i czekam na dalsze opinie :D
UsuńDobra, to teraz typowo zacznę od tych wszystkich nudnych oczywistości, o których pewnie więcej już nie napiszę, no chyba że faktycznie dasz mi do tego powód tzn. oczywiście wyjustuj tekst, zrób wszędzie akapity w formie wcięć, a nie tylko przeniesienia tekstu do nowego wiersza i opcjonalnie, jeśli przykładowo jeden rozdział masz podzielony na kilka dni, to możesz je jakoś oddzielić (np. trzema gwiazdkami), żeby tekst był bardziej przejrzysty. No i oczywiście przecinki dobrze. No może z jeden nie, ale kto by się tam czepiał (tak, wiem, ja XD).
OdpowiedzUsuńMi się chyba najbardziej podoba początek. Dobrze skomponowana, płynna, kompletna akcja. Przyjemnie się czytało. No i oczywiście teksty pijanych ludzi + trochę ukochanej ironii. Aż się nawet zaśmiałam parę razy.
Od razu nawiązując do tego początku, mam tu jednak również małą uwagę, co do tego, że całkiem ciekawie zaczyna nam się tutaj pewna historia, ale niestety, jak już słusznie zostało zauważone, nie mamy jej dokończenia. Liczę jednak na to, że rzeczywiście jakoś ładnie jest to rozwinięte w kolejnych rozdziałach.
Pijany i naćpany Slash podwalający się do Alex, swojej najlepszej przyjaciółki, wydaje mi się tu takim bardzo realistycznym elementem. Wiem, że to stwierdzenie chyba nic do tego komentarza nie wnosi, ale bardzo chciałam o tym wspomnieć.
O, właśnie, a co do realizmu - cholera, przeczytałam już kilka książek o narkomanach i mimo to trudno mi ocenić fakt, czy po wstrzyknięciu sobie hery dwa razy w ciągu 40 minut człowiek jest w stanie względnie ogarniać rzeczywistość albo chociaż być w stanie przytomności, czy też nie. No nie wiem, nie wiem. Mam co do tego pewne wątpliwości.
No i teraz scena z Axlem. Kurde, niby dałam Ci wcześniej tego plusa za Violet, ale tak jak teraz to czytam i zdaję sobie niestety dokładnie sprawę z tego, jak ona wygląda, to już jest trochę gorzej. Bo wspominasz o tym pięknym ciele, a bądź co bądź ona jest chyba anorektyczką albo przynajmniej ma sporą niedowagę. No i jakoś trudno jest mi sobie tutaj przypisać to "piękne ciało", wyobrażając sobie jednocześnie anorektyczkę. Ale może uda mi się po prostu z czasem wyobrazić sobie, że Alex ma jednak inne ciało. Rzeczywiście "piękne".
Szkoda wielka, że na temat samego seksu napisałaś w sumie tylko jedno zdanie, bo zaczynało się robić całkiem ciekawie, zwłaszcza że była to scena z Axlem. No tak, wiem, wiem, w sumie o czym tu można pisać, ale jednak przydałoby się chociaż odrobinę szczegółów. Tak, żeby to jakoś dopasować ilościowo do opisu gry wstępnej. Wydaje mi się, że podsumowanie tego jednym zdaniem byłoby tu odpowiednie w momencie, kiedy to zdanie kończyłoby cały rozdział.
Ogólnie rzecz biorąc, rozumiem, że jest to bardziej taki rozdział wprowadzający, bo rzeczywiście trudno powiedzieć, o czym tak naprawdę jest. No ale wybaczam Ci to, zważając na fakt, że nie masz napisanego prologu. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach akcja się ładnie rozkręci.
Podsumowując - podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie. :*
Po pierwszym rozdziale mogę śmiało powiedzieć, że z radością przeczytam to opowiadanie. :) Piszesz bardzo fajnie! Możliwe, że dziś przeczytam wszystko co masz. :D
OdpowiedzUsuńPo pierwszym rozdziale mogę śmiało powiedzieć,że na pewno nie opuszczę,żadnego innego. Naprawdę masz talent i widać,że robisz to z pasją.Pozdrawiam Lilly
OdpowiedzUsuńLilly
Cześć! Wreszcie jest czas, by posiedzieć na bloggerze i nadrobić straty. Będę skakać od bloga do bloga (systematyczność i porządek to dla mnie abstrakcja), a Twoje opowiadanie obrałam za pierwszy cel. Obiecałam, że wpadnę, jak tylko będę miała chwilę. A ciocia Black Heart słowa dotrzymuje!
OdpowiedzUsuńJak to ja, wszystkie uwagi zamieszczę na początku komentarza. I mam jedną już po przeczytaniu drugiego zdania „Opowiadać o tym, co się stało, nie będę, gdyż jest to jedynie długa, nudna i nieporuszająca nikogo historia”. Staraj się tego unikać. Rozumiem to, że nie chcesz rozwodzić się nad sytuacją, która, Twoim zdaniem, jest niewarta zbyt wiele uwagi, ale dwa słowa wyjaśnienia załatwiłyby wszystko. Jestem osobą z natury ciekawską, więc coś takiego jest ciosem prosto w moje serduszko :c Teraz pewnie będę pół nocy siedzieć i zastanawiać się, co mogło się wydarzyć :D
Masz bogaty zasób słownictwa i to się chwali. Jednak niektóre zdania wydają się... Przekombinowane? Tak, to chyba dobre słowo. Czasem zbyt wiele w nich wyrazów, które da się zastąpić „prostszymi”.
I choć dobrze, że dbasz o upiększanie wypowiedzi, uważam, że prostsze zdania są łatwiejsze w odbiorze. Przekombinowania męczą. Przykład?
„A po takiej dawce zarówno alkoholu, jak i narkotyków doznania związane z brakiem dostatecznej ilości tlenu były okropnie spotęgowane.” — moim zdaniem wystarczyłoby tutaj „A po takiej dawce alkoholu i narkotyków doznania związane z brakiem dostatecznej ilości tlenu były mało przyjemne”. Czasem mniej znaczy więcej. Kolejny przykład?
„[...] nie zauważyłam, iż drzwi mojej sypialni pozostały niezamknięte.” — nie można po prostu „uchylone”? „Otwarte”?
Ach, i popracuj nad długością zdań. Czasem są aż ZA długie i, choć chcesz dobrze, działa to na Twoją niekorzyść.
Uważaj na to ;)
„Bardzo zmartwił mnie ten widok, ponieważ bardzo dbałam o swój wygląd.” — powtórzenie. Można tu dać zamiast „bardzo zmartwił” na przykład „strasznie zmartwił”. Pokombinuj! :)
I jeszcze jedno moje spostrzeżenie. Czasem kwestie bohaterów brzmią tak, jakby czytali z kartki napisany im scenariusz. Trochę więcej w tym... Tej ludzkiej niedoskonałości! Zwykle nie mówi się „Zacnie udało Ci się to wykonać, milordzie”, tylko po prostu „Fajnie Ci to wyszło”. Co innego narracja, bo tutaj można sobie na coś takiego pozwolić. Jednak w dialogach uproszczone wypowiedzi czynią bohaterów bardziej ludzkimi, prawdziwymi.
Dobra, poczepiałam się, pora na treść!
Czekam na chociaż jedno opowiadanie o Guns N' Roses, którego centrum nie będą stanowiły klubowe wybryki! :D Chyba pisanie o tej wesołej piątce po prostu wymaga napisania 3/4 rozdziału o alkoholowych eskapadach i ćpaniu na umór. Nie lubię, kiedy większość opowiadania skupia się wokół imprezowania, picia i walenia hery... Ale ilu ludzi, tyle opinii. Mam tylko nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami będzie tego mniej.
Opisy wychodzą Ci bardzo dobrze! Jednak także i one wydają się momentami przekombinowane, niestety. Ale jeśli chodzi o całokształt, masz ode mnie w dzienniczku ogromne 5+.
I to w sumie... Tyle. Akcji nie było dużo, więc i komentować nie ma za bardzo czego.
Oprócz kilku wymienionych wcześniej uwag, rozdział mi się podobał, choć był troszkę za krótki.
Pozdrawiam cieplutko :*
Po tak długim czasie wreszcie udało mi się do Ciebie zajrzeć, tym razem już nie pobieżnie, a zupełnie poważnie. Gdy dawniej tu zaglądałam, nie mogłam kontynuować lektury ze względu na obowiązki, które niestety wciąż mnie nie opuszczają. Teatr wzywa!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim jestem zachwycona Twoimi bohaterami, nawet nie wiesz, jak podoba mi się Twój opis. Wszystkie postaci opisałaś z taką dokładnością. Podziwiam i zachwycam się.
Wybacz, ale ten komentarz nie będzie jakiś niesamowity, trochę wyszłam z wprawy... :/ Ale postaram się poprawić przy następnych rozdziałach.
Rozpoczynając czytanie tego rozdziału, poczułam się jak wyrwana z kontekstu, jak wyrwana z historii, ale im bardziej zagłębiałam się w lekturze, tym bardziej stało się to potrzebne, bardziej zrozumiałe. Masz naprawdę ciekawy styl pisania, jestem pod ogromnym wrażeniem. Jasne, są pewne momenty, do których można by się przyczepić, ale ja tu nie jestem od wytykania błędów, które dla mnie nie są aż tak znaczące. Podtrzymuję opinię koleżanki powyżej o prostszych zdaniach, choć podoba mi się, że popisujesz się erudycją, ja także dążę do takiego efektu, choć staram się nie kombinować, ale w tej sytuacji widzę w Tobie siostrę:D A jeśli chodzi o długość zdań, ja tej kwestii nie poruszam, bo sama tworzę za długie zdania. Zdarzało mi się w wypracowaniach machnąć zdanie na pięć linijek albo i więcej, więc... Doskonale Cię rozumiem.
Akcji w tym rozdziale faktycznie niewiele, ale to, czego doświadczyłam, wywołało u mnie pozytywne emocje. Muszę przyznać, że siedziałam z uśmiechem na ustach.
Tu muszę już skończyć ten komentarz, spotkamy się pod następnymi rozdziałami i mam nadzieję, że tam będę mogła napisać już odrobinę więcej (i mam nadzieję, że pochlebnie, a tak się właśnie zapowiada:D ).
Do zobaczenia pod następnym. Pozdrawiam i zapraszam do siebie, staram się zrobić wielki come back mojego bloga. Buziaki ;*