niedziela, 14 lutego 2016

~ Rozdział 2 ~

You're one in a million

    
   - Alexandro, jak ci minęła noc? - zapytał, odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła. Był przy tym czuły i delikatny.
   - Ach, uwierz mi, że jestem okropnie zmęczona. Zasnęłam ze wschodem słońca. Nie brzmi to przyjemnie. Czuję pulsujący ból z tyłu czaszki. Najchętniej pospałabym jeszcze z godzinkę. - Mężczyzna słuchał mnie, jednocześnie przyglądając mi się z dużym zainteresowaniem. Leżąc w tej leniwej pozycji, czułam się idealnie, jednak stwierdziłam, że gdyby nagle Axl zszedł na dół, pewnie okropnie by się zdenerwował. Za wymówkę miała posłużyć mi nasilająca się chęć na wypicie kawy, która momentalnie postawiłaby mnie na nogi. Jednak widząc zatroskaną twarz Slasha nade mną, od razu zapomniałam o każdej innej zachciance. 

   Chciałam przerwać tę ciszę, jednak trzask drzwi któregoś z pokoi, zrobił to, niestety, za mnie. Przestraszona nagłym, głośnym odgłosem, podniosłam głowę i niemalże natychmiast poczułam, jak ból zaczyna się nasilać. Hudson delikatnie podłożył mi pod nią rękę i umieścił z powrotem na pierwotnym miejscu. Pocałował mnie w czoło i gwałtownie obrócił się, żeby zobaczyć, kto wpadł na genialny pomysł hałasowania po wczorajszym, pełnym wrażeń, dniu. Po chwili usłyszałam tylko ciche ,, Kurwa, pojebało cię? ''. Jak się później okazało, to Duff zdenerwowany faktem, iż zgubił paczkę papierosów, trzasnął drzwiami. Między przyjaciółmi nastąpiła wymiana zdań. Kiedy usłyszałam, że McKagan idzie do kuchni, szybko zapytałam:
   - Duff, czy byłbyś na tyle uprzejmy, aby przygotować mi kawę? - Nie usłyszawszy odpowiedzi, chciałam ponowić pytanie, jednak Slash uprzedził mnie, że basista pokiwał aprobująco głową, akceptując prośbę.
   Trzymając dłoń na czole, zastanawiałam się, co przyniesie dzisiejszy dzień. Widziałam, że gitarzysta ciągle mi się przygląda, więc wypaliłam:
   - Wiem, że jest wcześnie rano i nie wyglądam jak jakiś ósmy cud świata, ale czy naprawdę musisz się tak na mnie patrzeć?
   - Przepraszam - powiedział zdołowany Hudson i chwilę później zmienił obiekt swoich obserwacji. Nie przestawał jednak gładzić moich włosów.
   - Nie chciałam cię urazić. Przepraszam, nie mam dzisiaj dobrego humoru, ale nie powinnam wyżywać się na tobie - rzekłam, spuszczając wzrok. - Co się dzieje, Slash ? O czym tak myślisz? - zapytałam, zdenerwowana otaczającą nas ciszą.
   - A o czym mógłbym myśleć?
   - Daj mi chwilę. - Poczułam chęć droczenia się z gitarzystą i chwilę później wygięłam kąciki ust w złośliwym uśmieszku. - Na pewno nie
o przeleceniu jakiejś dziwki, nie o wężach, o Danielsie też nie. Może o… - Potrzebowałam chwili czasu na zastanowienie.
   - Zgadłaś. Nie myślałem o tym, odkąd ze mną tutaj jesteś. - Odgarnął na bok swoje loki, odsłaniając część twarzy.
   - To mógłbyś mnie oświecić? Chyba skończyły mi się pomysły, nim zaczęłam takowe posiadać - odparłam, podnosząc wzrok i patrząc głęboko w oczy mężczyzny.
   - O nas. O tamtej nocy. O każdej wspólnej chwili. Czy nie możesz mi w końcu uwierzyć, że naprawdę cię kocham? - zapytał Saul, wypowiadając wszystko na jednym oddechu. Poczułam się, jakbym stała pod ścianą, bo wiedziałam, że mężczyzna robi mi swego rodzaju wyrzuty. Chciałam coś odpowiedzieć, jednak sam Slash odebrał mi tę możliwość, łącząc nasze usta w pocałunku. Nie byłam w stanie mu się oprzeć. Cholera. Przecież on tak genialnie całował. Zamknęłam oczy i zapomniałam o całym świecie. Czując język Hudsona w swoich ustach, byłam podniecona do granic. Nie byłam w stanie oderwać swoich warg od tak miękkich warg Saula. Cały czar pocałunku prysł, gdy usłyszeliśmy dźwięk pękającego szkła i przeraźliwe jęknięcie. Kiedy od siebie odskoczyliśmy, naszym oczom ukazał się Duff, trzymający, prawdopodobnie oparzoną, dłoń przy ustach. Drugą zaś próbował zetrzeć moją kawę z podłogi. Przerażona spojrzałam na Slasha, jednak on był niezwykle spokojny i zrelaksowany. Spojrzał na klnącego pod nosem basistę i po chwili głośno się roześmiał. Postanowiłam pomóc Duffowi z oparzeniem i chciałam szybko uprzątnąć kawałki szkła rozsypane po dużej części salonu. Kiedy powoli podniosłam się z kanapy i skierowałam swe kroki w kierunku McKagana, mężczyzna rzucił krótko:
   - Nie przeszkadzajcie sobie. Posprzątam to. Swoją drogą pasujecie do siebie – powiedział i uśmiechnął się. – Wyglądaliście naprawdę uroczo – dokończył, po czym udał się do łazienki, aby opatrzyć ranę. Chwilę później trzasnęły jedne drzwi, potem kolejne i kolejne. Domyśliłam się, iż reszta zespołu wreszcie się obudziła. Przecież zbliżała się już dwunasta w południe.
   Usiadłam na kanapie tuż obok Slasha, aby nikt nie pomyślał, iż zastał nas w dwuznacznej sytuacji. Po upływie niespełna minuty na dół zbiegł Axl. Od razu zauważyłam, że ma dobry humor. Jak wspomniałam wcześniej, z moim niestety nie było podobnie. Mężczyzna głośnym cześć przywitał wszystkich, po czym podszedł do mnie i poprosił, abym na chwilę zeszła z kanapy, bo chce mi coś pokazać. Zaciekawiona bez namysłu wykonałam prośbę partnera. Zdziwiłam się, gdy zauważyłam, że Rose usiadł na moim miejscu. Chciałam już zadać pytanie, o co właściwie mu chodziło, jednak w tym momencie wokalista ujął mą dłoń i drugą kładąc na mojej talii, przyciągnął mnie do siebie, tym samym sadzając na swych kolanach. Odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam w jego duże, zielone oczy. Nie zwracałam uwagi na pozostałych, którzy kolejno zajmowali wolne miejsca wokół stolika. Chcąc dodać nutę pikanterii trwającej chwili, Axl chwycił mnie delikatnie za podbródek i zbliżył nasze usta do siebie. Nim zdążyłam zamknąć oczy, spojrzałam na Hudsona, który tylko machnął zrezygnowany ręką w moją stronę i odwrócił się. Poczułam się okropnie. Dlaczego on mnie zignorował ? Poczułam chęć odgryzienia się na gitarzyście i całowałam Rose'a coraz szybciej i agresywniej, nie pozwalając aby dotknął mojego języka. Oczywiście Axl był tak uparty, że walczył, dopóki nie dostał tego, czego chciał. W końcu tempo ustabilizowało się, mężczyzna przejechał ręką po moich włosach, po czym zaczął muskać moje wargi, dając nam obojgu uczucie cholernego szału namiętności. Elementem, który zakończył tę piękną scenę, był drobny pocałunek w usta, którym podziękowałam mężczyźnie za wszystko. Kiedy oddaliliśmy nasze głowy od siebie na odległość kilku centymetrów, zauważyłam błysk w oku Axla. Słysząc komentarze pozostałych, oparłam się o pierś mężczyzny, kładąc dłoń obok swojej twarzy. Rose ponownie ujął mój podbródek i popatrzył mi w oczy tak głęboko, że widziałam w nich swoje odbicie. Oczarowana urokiem całej sytuacji, czyli ciszą i wzrokiem wszystkich członków zespołu skupionych właśnie na nas, miałam ochotę, aby czas się zatrzymał. Nagle usta mojego ukochanego zaczęły się poruszać i usłyszałam:
   - Miłego dnia, kochanie. – Krótko mówiąc omal nie zemdlałam, kiedy po wypowiedzeniu tego zdania przy innych z taką pewnością siebie i przekonaniem, że to właśnie do mnie kieruje te słowa, Axl złożył trzy pocałunki na mojej szyi i mocno mnie przytulił.
   Chłopaki chyba też byli zaskoczeni, bo gdy Rudy zapytał, jak im minęła noc, odpowiedzieli dopiero po chwili.
   - Całkiem przyjemnie, o ile mogę powiedzieć tak po jakże męczącej i rozrywkowej dobie - rzucił Steven, przeciągając się na fotelu. Wszyscy rzucali w swoim kierunku spojrzenia, ale nikt nie czuł potrzeby rozmowy. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Pomyślałam wtedy, jaka ja jestem niemądra. Kochałam Axla, a pomimo tego, jeszcze niecałe pół godziny temu całowałam się ze Slashem. Najgorszy był jednak fakt, iż nie wiedziałam, który z nich całuje lepiej. Spojrzałam na gitarzystę, którym z zaciekawieniem wyglądał przez okno, zupełnie ignorując wszystkich zgromadzonych w salonie. Znudzona ciszą, postanowiłam posprzątać wciąż rozlaną kawę na podłodze.
   - Przeproszę was na chwilę – powiedziałam, po czym trzymając się za głowę, jęknęłam cicho i starałam się podnieść, aby wreszcie ogarnąć wygląd mieszkania. – Muszę posprzątać te kawałki szkła, bo jeszcze ktoś niefortunnie się skaleczy. - Kiedy ostatkiem sił wstałam na nogi, Axl z powrotem posadził mnie na swoich kolanach.
   - Jakie kawałki szkła? Co się tutaj stało? - zapytał zdziwiony.
   - To moja wina. Alexandra poprosiła mnie o kawę, a ja zbiłem kubek, w której się znajdowała. Już idę to ogarnąć - powiedział Duff i zabrał się do pracy.
   - Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Rose, tuląc mnie do siebie.
   - Zobaczymy – rzucił Izzy. – Jednak ty się lepiej zajmij Alex, bo nie wygląda za dobrze.
   Rzeczywiście, nie czułam się rewelacyjnie, ale to przecież tylko ból głowy. Pokiwałam głową i usiadłam okrakiem na kolanach ukochanego, tak że znów patrzyłam w te jego mądre, zielone oczy. Kiedy poczułam, że podłożył swe dłonie pod moje pośladki, przejechałam ręką po jego rudych włosach i trącając palcem wskazującym nos wokalisty, powiedziałam:
   - Już druga osoba dzisiaj mówi mi, że wyglądam źle. W takim razie idę wziąć prysznic i postaram się unormować swój wygląd, skoro jest aż tak irytujący.
   Stojąc w kabinie i patrząc, jak po moim ciele spływają krople wody, zastanawiałam się, co właściwie przyniesie czas. Byłam tego ciekawa, ale po chwili w pełni się zrelaksowałam i przestałam myśleć o czymkolwiek. Nuciłam jedynie pod nosem Miss You  Stonesów i jeździłam dłońmi z góry na dół, wcierając żel w ciało, którego zapach bardzo podobał się Axlowi.
   Tymczasem w salonie wywiązała się spora konwersacja pomiędzy mężczyznami.
   - Widać, że jesteście bardzo zakochani – zaczął Steven.
   - Rudy, chyba nie musimy ci mówić, żebyś tego... No sam wiesz - kontynuował Duff.
   - Alex jest zajebistą dziewczyną i nie chciałbym być na twoim miejscu, gdybyś ją skrzywdził, albo coś podobnego w ogóle przyszłoby ci na myśl - powiedział Slash, który nareszcie odwrócił się w stronę przyjaciół.
   - Bądźcie spokojni. Nie spierdolę tego. Nawet nie jesteście w stanie pojąć, jak bardzo mi na niej zależy - tłumaczył Rose, jedną rękę kładąc na oparciu kanapy - Widzieliście jakie ona ma ciało? A jak się rusza – kontynuował rozmarzony mężczyzna. Nie wiedzieć czemu, wszyscy wybuchnęli śmiechem. - Co was tak bawi? - zapytał zdezorientowany.
   - Rusza czy…? - zagaił rozbawiony Duff, z siłą tłumiąc w sobie śmiech.
   - Rusza i rucha - zaśmiał się wokalista. – Kobieta ideał. Zresztą wygląd zewnętrzny możecie sami ocenić, a wnętrze? Nikt nie zna jej tak dobrze jak ja. Jest taka wrażliwa, delikatna... Istota o złotym sercu.
   - Skoro jesteś tak zafascynowany tą kobietą, może zaprosilibyście nas do siebie na noc? - zaproponował Steven i od razu zaniósł się śmiechem. - Chyba żaden z nas nie pogardziłby małą orgietką. Prawda, chłopcy? - Wszyscy przytaknęli i wybuchnęli głośnym śmiechem.
   - W takim razie zapytajmy Alex o zgodę - rzucił rozbawiony Rose. W tym momencie weszłam do salonu, niespełna świadoma tego, co wydarzyło się pod moją nieobecność. Kiedy mężczyźni mnie zauważyli, niemal natychmiast zamilkli i odwrócili się w moją stronę. Popatrzyłam na nich z uśmiechem i wskoczyłam na kanapę, siadając pomiędzy Axlem a Slashem. W chwili, gdy zauważyłam, że mężczyźni bezustannie się we mnie wpatrują, zapytałam:
   - Coś nie tak? - uśmiechając się przy tym zalotnie.
   - Wyglądasz czarująco - powiedział wokalista, a reszta szybko potwierdziła, jakby obawiała się zmiany tematu. W podzięce pocałowałam mężczyznę w policzek i siadając bokiem, oparłam się o jego ramię. - Połóż się, jeżeli tak będzie ci wygodniej. Trzeba dbać o zdrowie.
   - Nie ma tutaj na tyle miejsca, abym się położyła.
   - Ależ jest. Spróbuj i zobacz sama - nalegał mężczyzna. Tak więc położyłam głowę na nogach partnera, a nogi podwinęłam nie chcąc przeszkodzić Saulowi, który wydawał się być na mnie obrażony. Kiedy jednak poczułam dłonie Hudsona, które delikatnie chwyciły moje nogi w łydkach, pozwoliłam, aby położył je na swoim ciele. Zauważyłam, że mężczyźni jeszcze intensywniej mi się przyglądają. Przytłoczona wpływem społeczeństwa, także po sobie spojrzałam. Miałam na sobie jedynie majtki w kolorze lśniącej czerni z matowego materiału, tak więc moje długie nogi były odsłonięte, oraz koszulę Rose'a, którą zapięłam raptem na trzy guziki i to w dodatku opuszczając jedną dziurkę, dzięki czemu była ona źle założona. Jednak nie przejmowałam się tym za bardzo, gdyż wyglądała naprawdę efektownie. Włosy związałam w kłosa. Axl bardzo lubił tę fryzurę, która, jak mówił idealnie podkreślała łagodny wyraz mojej twarzy. Cały mój wygląd spowodowany był tym, iż kompletnie nie wiedziałam, gdzie w nocy porozrzucałam wszystkie moje ubrania. W poszukiwaniu biustonosza przerzuciłam cały pokój do góry nogami, lecz nigdzie go nie znalazłam. Tak więc można powiedzieć, iż byłam prawie naga. W sumie tyle par oczu skupionych na mojej skromnej osobie, delikatnie mnie podniecały. Nie miałam nic przeciwko temu, więc nie upomniałam żadnego z mężczyzn.
   Kiedy ułożyłam się już tak, że było mi bardzo wygodnie, poczułam ręce dwójki mężczyzn na moim ciele. Slash delikatnie dotykał moich nóg, czasami składając pocałunek na mojej stopie, a Axl zajmował się całą resztą. Czułam się genialnie. Zaciekawiona, co właściwie wydarzyło się, gdy ja próbowałam doprowadzić się do porządku, zapytałam :
   - W czym wam przeszkodziłam? Rozmawialiście o czymś, proszę, kontynuujcie - zagaiłam.
   - Chłopaki zaproponowali, abyśmy się zrelaksowali. – Zmarszczyłam brew, nie do końca rozumiejąc słowa ukochanego.
   - Axl chyba chce powiedzieć, że chciałby spędzić z tobą czas w sypialni - rozjaśnił Slash, wodząc palcami po moich nogach. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Rose'a. Ten uśmiechnął się i nachylił mi się do ucha z zapytaniem:
   - To jak będzie? - powiedział, delikatnie mrucząc. – Oddasz mi się dzisiaj?
   - A jak myślisz? - odpowiedziałam i pocałowałam mężczyznę. Wtedy już doskonale wiedział, iż cały mój czas przeznaczę tylko dla niego.
   - Tak więc, gentlemens, przepraszam, ale my musimy się oddalić - powiedział Axl, biorąc mnie na ręce. 
Kiedy zmierzaliśmy w kierunku sypialni, usłyszałam tylko zrezygnowany głos Izzy'ego:
   - A co z nami?
   Zaśmiałam się i odgarnęłam włosy wokalisty za ucho. Kiedy już trafiliśmy do pokoju, wiedziałam, iż będzie to szalony stosunek. Oboje byliśmy podnieceni do granic. Rose zaczął mnie całować, jednocześnie pozbawiając nas ubrań. Kiedy leżałam na łóżku, pozostając zaledwie w znikomej części bielizny, do sypialni wpadli pozostali członkowie zespołu. Slash zagwizdał, a pozostali zaczęli klaskać, gratulując szybkiego zwrotu akcji. Westchnęłam zawiedziona i chwyciłam koszulę mężczyzny, którą musiałam znowu na siebie założyć. Axl zapytał przyjaciół z wyrzutem:
   - Co wy tu, kurwa, robicie? Nie wiecie, że się puka? Drzwi były zamknięte, więc jakim prawem pchacie tutaj swoje, jebane, dupska? - podniósł ton i popukał się w czoło, po czym usiadł obok, obejmując mnie ramieniem.
   - Oj, biedny Axl zdążył się już podniecić, a my mu przeszkodziliśmy. Przepraszamy Rudzielcu - powiedział Saul z udawanym poczuciem winy, mierzwiąc włosy wokalisty.
   - Spierdalaj - rzucił tamten bardzo zdenerwowany.
   - Rose, nie denerwuj się, my tylko przyszliśmy, bo stwierdziliśmy, że zaproszenie na wspólny seks jest ciągle aktualne - powiedział Duff, opierając się o drzwi.
   - Co? - rzuciłam nagle z niedowierzaniem. – Co? O czym wy, kurwa, mówicie?! - krzyknęłam zdenerwowana. – Ty świnio! - uderzyłam Axla w twarz, po czym rzuciłam w niego koszulą i owinięta kołdrą skierowałam się do drzwi. Obejrzałam się za siebie i zauważyłam, że mężczyzna trzyma się za policzek i próbuje pójść za mną, jednak gdy zbliżył się do drzwi, trzasnęłam nimi tuż przed jego nosem. Usłyszałam tylko kurwa, Alex, poczekaj!, ale ja nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Co to w ogóle za idiotyczny pomysł? Ach, zapomniałam. Mieszkałam z piątką niby dorosłych mężczyzn, którzy zachowywali się jak dzieci. Nie miałam pojęcia, gdzie mogłabym się udać, więc wróciłam do salonu. Byłam na siebie wściekła, bo gdybym wiedziała, gdzie są moje ubrania od razu wyszłabym z domu, a tak ciągle musiałam z nimi przebywać. Opadłam na kanapę i czekałam tylko, aż mężczyźni zejdą na dół. Co za głupie wahania nastroju. A zresztą. Trzeba im to wybaczyć. Tacy już są, a moim obowiązkiem jest to zaakceptować. Wspomniałabym coś o szacunku do siebie, ale lepiej będzie jak to pominę.
   Nie minęło pięć minut, gdy dołączył do mnie zespół. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Przez cały ten czas Axl próbował się do mnie przysunąć, jednak ja za każdym razem podciągałam nogi coraz bardziej pod podbródek. Bardzo chciałam, żeby mnie przytulił, ale z drugiej strony ciągle byłam na niego zła. Spojrzałam na niego i dostrzegłam, że jest smutny. Zawsze, gdy widziałam go w takim stanie, nie potrafiłam się powstrzymać i po prostu go przytulałam. Tak zrobiłam i w tym momencie. Przysunęłam się w kierunku zrezygnowanego mężczyzny, podniosłam jego prawą rękę i położyłam na swoim boku. Sama wtuliłam się w niego i przemilczałam wszystko. Sam Rose doskonale wiedział, co myślę i również się nie odezwał. Położył swój podbródek na czubku mojej głowy i siedzieliśmy tak kolejne kilka minut w ciszy. Czasami przerywał ją odgłos odpalanego papierosa.
   - Alex, nie denerwuj się tak. Wiesz jacy jesteśmy, to były tylko żarty - rzucił niepewnie Izzy.
   - Kto wpadł na taki genialny pomysł? - zapytałam, udając obojętność i brak zainteresowania całą rozmową.
   - Nie wiń o to Axla – powiedział Duff. – My nawet sami nie wiemy, kto zaproponował coś takiego. A zgodzić się, wiadomo, zgodziliśmy.
   - Jesteście niemożliwi - zaśmiałam się. – Nie dzisiaj, głowa mnie boli - dodałam po chwili, prowokując śmiech wszystkich.
   - Ej, kochanie, coś mi obiecałaś - zamruczał wokalista.
   - A bardzo ci zależy? - zapytałam, obdarowując mężczyznę czułym pocałunkiem.
   - Cholernie - odparł, chcąc otrzymać jeszcze odrobinę czułości.
   - Jak będziesz grzeczny to się zastanowię – zaśmiałam się zalotnie, odwracając głowę i spoglądając w kierunku pozostałych.
   - Ja mogę być jedynie niegrzeczny – wyszeptał stosunkowo głośno Rose i wziął mnie na ręce.

15 komentarzy:

  1. Zapewne mówiłam Ci już to z milion razy, ale nie szkodzi, powtórzę milion pierwszy. Masz zajebisty styl. Trzymaj tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Postaram się robić to dalej w taki sam, zadowalający Was sposób:)

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Naprawdę, nie umiem tego ująć w słowach. Masz prawdziwy talent! Jako iż nadal nie umiem pisać komentarzy życzę Ci dużo, dużo weny, fanów i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhm. Ciężko mi się to czyta. Wciąż niewiadomo o co tak naprawdę chodzi, a i piszsesz zbyt literackim językiem. Nie zapominajmy, że to Gunsi. Oni nawet teraz nie wypowiadają się w taki sposób. Moim zdaniem to jest bardzo mało życiowe i mnie nie przekonuje. Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Jednak wielokrotnie już zaznaczyłam, iż to MOJE opowiadanie. Ale w każdym razie dzięki.

      Usuń
    2. Nie wiem czy powinnam się wtrącać, aczkolwiek uwierz, iż znam geniusz RQ dużej niż Ty. Z jednej strony wiem, iż wszyscy artyści powinni, być otwarci na krytykę, z drugiej jednak ciężko mi czytać tak nietrafne komentarze. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Hmmm... Sama nie wiem, co by tu napisać. Podczas czytania tego rozdziału miałam dużo różnych przemyśleń i teorii, wiele razy zmieniałam zdanie. Wypiszę Ci zatem wszystko, ale nie wiem, czy uda mi się wydać ostateczny werdykt.
    Pierwsza rekcja po rozpoczęciu czytania była taka, że dialog jest zbyt... wyszukany? Sztuczny? Za mało swobodny? Tak, myślę, że to dobrze oddaje jego styl. Gdy jednak doczytałam scenę z udziałem Alex i Slasha do końca, trochę Ci wybaczyłam ze względu na fakt, że Slash przyznał, że jest zakochany. No więc dobrze, to się da zrozumieć, zakochani ludzie wypowiadają się inaczej niż zwykle, zwłaszcza jeśli rozmawiają z tą osobą, w której są zakochani. Mogłabym się co prawda przyczepić do stylu wypowiedzi samej Alex, bo jej ten argument nie usprawiedliwia, ale może ona zwyczajnie ma taki styl mówienia. W to już nie wnikam.
    Potem było już trochę lepiej, ale w niektórych momentach nadal za bardzo przebijała mi się w wypowiedziach Gunsów taka zbytnia grzeczność i delikatność. Daj im trochę więcej luzu i pazura. Gunsi powinni być niegrzeczni. Tak jak np. w momencie, kiedy Duff wstaje i słychać piękne "Kurwa, pojebało Cię?" albo kiedy Alex i Axl są już na górze i chłopaki wbijają im do pokoju. Tam dialog jest piękny. :')
    Chaotycznie analizując cały tekst, przejdę teraz właśnie do tej sceny. Z całego rozdziału jest to bowiem najlepsza część i dobrze by się było na niej skupić. Mianowicie podoba mi się tu właśnie takie swobodne, naturalne wyrażanie emocji, między innymi złości, jak w przypadku najpierw Axla, którego słusznie denerwują namolni koledzy, a potem Alex, której zachowanie wynika z pomysłu chłopaków, ale także smutku i takiej skruchy, poczucia winy, jakie pokazuje Axl w dalszej części. No i oczywiście przebaczenie Alex w postaci przytulenia, opisane w sposób, który jakoś wyjątkowo przypadł mi do gustu. Po głębszych przemyśleniach uderzenie Axla wydaje mi się też całkiem dobrym pomysł. Mamy tu przez to taki fajny kontrast pomiędzy początkiem i końcem sceny. Dodatkowo fakt, że po takiej reakcji Alex tak szybko wybacza Rose'owi, oznacza, że naprawdę go kocha.
    Popatrzmy jednak na cały rozdział, a nie tylko na ten fragment. Tu jednak już nie jest tak różowo, ponieważ mam do paru rzeczy wątpliwości.
    Pierwsze jest to, że ciekawy wątek z miłością Slasha do Alex, zaprezentowany dość emocjonalnie na początku, wydaje się być jakby pominięty w dalszej części. Krótko mówiąc, chodzi mi o to, że na początku wydaje się być taki cierpiący i urażony z powodu tego, że Alex woli Axla, a potem jakoś kompletnie mu to znika, jak gdyby nigdy nic. Jeśli tak rzeczywiście jest, to kompozycyjnie mi to niestety nie pasuje, bo wychodzi na to, że rzeczywiście nie do końca wiadomo, o czym jest to opowiadanie. Ale, ale! W pewnym momencie przyszła mi do głowy pewna sugestia. Mianowicie pomyślałam, że może wcale nie chodzi o to, że Slash naprawdę zrobił się taki wyluzowany i przestała go w większym stopniu interesować miłość do Alex. Może on najzwyczajniej w świecie chciał wykorzystać przeciwko Axlowi pomysł z orgią, bo wiedział, że Alex się to nie spodoba? Może to było zaplanowane? Nie wiem niestety, jaka jest prawda, ale to by mi nawet pasowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Wybacz, że tak podzielone, ale cały komentarz się nie zmieścił.*
      No i kolejną rzeczą jest wzajemny stosunek do siebie Alex i chłopaków. Z jednej strony jest tak jakby z Axlem. Z drugiej jednak całuje się z Hudsonem. Ok, możemy to zrozumieć, takie rzeczy się zdarzają. Potem jednak znowu całuje się z Axlem. A jeszcze później schodzi na dół prawie naga, kładzie się na kanapie, dwóch facetów ją dotyka i całuje (przy czym aż mnie dziwi, że Axl na to pozwala, zamiast wpaść w furię, że ktoś dotyka jego dziewczynę). Do tego jeszcze twierdzi, ze podnieca ją fakt, że pięciu facetów gapi się na jej półnagie ciało. Potem idzie się ruchać z Axlem, jednak wpada w złość, kiedy dowiaduje się o orgii. Nie chcę nic mówić, ale tej dziewczynie brak logiki. Zwracam honor, jeśli jest to kompozycja celowa. Może to być np. przejaw przyszłych problemów z nimfomanią czy coś w tym stylu. No i oczywiście braku szacunku do samej siebie. Mimo wszystko trochę znudziły mi się już opowiadania, gdzie wszyscy Gunsi ruchają jedną dziewczynę. To już zbyt oklepane. Mam więc nadzieję, że tak nie będzie.
      Odnosząc się jeszcze raz do Twojego stylu i podsumowując go - naprawdę dobrze wychodzą Ci opisy, często nawet rewelacyjnie. Sądzę jednak, że nad dialogami musisz jeszcze popracować. Bo o ile styl opisu może być cały czas jeden, ten sam - bogaty, ładny, wyszukany - o tyle styl wypowiedzi musi być odpowiednio dopasowany zarówno pod każdego bohatera osobno, jak i pod konkretną sytuację, zwłaszcza jeśli chodzi o Gunsów.
      Z takich mniej ważnych rzeczy, to trochę razi mnie w oczy używanie sformułowania "mężczyźni". Kiedy to czytam, myślę raczej o mężczyznach ogólnie jako o płci, nie natomiast o samych Gunsach. Myślę, że lepiej byłoby po prostu używać sformułowania "chłopaki". Tym bardziej że teoretycznie to w końcu jej kumple.
      Gdzieś tam dostrzegłam też jeden przecinek postawiony w takim miejscu totalnie od czapy. To pewnie przez przypadek.
      Na tym więc kończę i wyciągnięcie z tego wszystkiego ostatecznego werdyktu pozostawiam Tobie, bo ja sama mam mieszane uczucia.
      Serdecznie pozdrawiam. :*

      Usuń
  5. Naprawdę podoba mi się twój styl! Oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział był naprawdę zajebisty po prostu nic dodać nic ująć.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Komentuję nieregularnie, ale 1. mam mnóstwo zaległości też na innych blogach i 2. mój laptop oficjalnie jest martwy i leży w naprawie :c
    No ale jestem!

    Uwagi? Te same, co pod rozdziałem pierwszym. Zwłaszcza, jeśli chodzi o dialogi. Podoba mi się Twój styl pisania, ale rozmowy między bohaterami wydają się być sztuczne. „Czuję pulsujący ból z tyłu czaszki”. Przepraszam za to, ale kto tak mówi? Rozmowy brzmią jak na spotkaniu kółka literackiego. Duff McKagan to nie Adam Mickiewicz! Wypowiedzi powinny być dopasowane do bohatera.
    Ale żeby nie było zbyt ostro, bardzo podobają mi się opisy. Tutaj bardzo fajnie pasuje ten twój "literacki" styl i to mi przypadło do gustu :) Skupiasz się na detalach oraz przeżyciach wewnętrznych, to lubię. Widzę także, że nie boisz się poruszać tematów erotycznych i nie ma w tym nic złego, lecz nie jest dobrze, gdy zajmuje to większość rozdziału. Lubię czytać opowiadania, w których seks nie jest tematem przewodnim i mam nadzieję, że i tutaj przestanie on nim być. Bo zapowiada się naprawdę dobrze.

    Okej, a więc zabieramy się za samą treść.

    Kiedy padło miłosne wyznanie Hudsona, zaczęłam myśleć „Jak? Gdzie? Kiedy?”. Wydaje się to dla czytelnika trochę oderwane od rzeczywistości, bo w pierwszym rozdziale szczególnie nas na to nie naprowadzałaś. Okej, próbował się do niej przystawiać, ale uznałam to — jak pewnie i większość osób — za efekt działania alkoholu.
    A poza tym, pocałunek. Świetnie, całowali się, Alex wyraźnie się podobało. Ale tylko wszedł Axl i cały czar prysł. Jakby Slash w jednej sekundzie przestał istnieć. Jakby nic nigdy między nimi się nie wydarzyło. Poza tym, Saula z początku ewidentnie boli fakt, że Alex jest z Rose'em, lecz chwilę później jest on zimny i obojętny na ich związek. Jasne, miał prawo się taki stać, ale... Tak nagle? Za machnięciem magicznej różdżki? Czuję się trochę tak, jakby między wersami rozdziału była wielka luka.

    Nie podoba mi się samo podejście Alex. Całuje się z Axlem. Okej, w końcu są parą. Potem jednak całuje się ze Slashem. No spoko, w końcu wyznał jej miłość. A potem znowu, oczywiście na oczach wszystkich zebranych, obściskuje się z Axlem. Idzie z nim na górę, żeby się z nim przespać, a potem schodzi prawie naga do pięciu facetów. Podoba jej się, że dwóch z nich ją całuje i dotyka i podnieca ją fakt, że wszystkie spojrzenia skupione są na jej prawie nagim ciele. To oznacza brak szacunku do siebie i poczucia własnej godności.
    No i brak reakcji Axla na to, że Hudson tak ją dotykał i całował wydaje się... Dziwny. W końcu siedzieli obok siebie, ale Rudy jakby tego zupełnie nie widział. To się troszkę nie trzyma kupy.

    Ale mimo wszystko rozdział mi się podobał i jestem ciekawa, co będzie w następnym.

    Pozdrawiam cieplutko i lecę dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj! Mam nadzieję, że niedługo przeczytasz te komentarze, które mam zamiar zostawić pod każdym przeczytanym postem :-D
    Przede wszystkim zaczęłam sobie czytać ten rozdział , taka słodka scena i w ogóle, ale jedno mi nie pasuje... Slash?! "Zaraz, przecież w poprzednim rozdziale to Axl ją molestował, prawda?"- tak sobie pomyślałam i tak chwilę siedzę, rozkminiam i aż wróciłam do Rozdziału 1, aby sprawdzić, czy poprawnie go wczoraj przeczytałam. Jeden wielki mindfuck. No i zamiast przejść dalej i zrozumieć co i jak, ja siedzę i rozkminiam... Ale nie miej mi tego za złe, jest 3 nad ranem, nie myślę prawidłowo... Dopiero po chwili kontynuowałam czytanie i wreszcie ogarnęłam! Brawo ja! Ale już wracam do Ciebie. Podobają mi się Twoje opisy właśnie ze względu na to, że są takie literackie. To bardzo ładne i ja naprawdę doceniam to i Twoje starania, które w to wkładasz. Moim zdaniem takie opisy ułatwiają wczucie się w klimat i równocześnie nie są one tutaj przesadnie długie, co moim zdaniem sprawia, że są lekkie. Momentami może zbyt lekkie. Są miejsca, w których trochę brakuje mi dociekliwości, głębszego opisu, ale z pewnością da się z tym pogodzić. Jeżeli chodzi o dialogi, to podtrzymuję powyższe opinie, ale równocześnie zdaję sobie sprawę, że to Twoje opowiadanie i Ty masz taką ich wizję. Pamiętam, że też otrzymałam taki komentarz i przejęłam się nim bardzo, dziś wiem, że wówczas pisałam odpowiednim językiem, przede wszystkim dlatego, że Gunsi byli u mnie jeszcze bardzo młodzi. Dopiero co przyjechali do Los Angeles i nie byli jeszcze przesiąknięci tym "anielskim" życiem.
    Przechodząc do treści, mam mieszane uczucie, czuję się wstrząśnięta (nie zmieszana). Podobała mi się scena poranna ze Slashem i z Axlem, który potem dołączył, scena (prawie) miłosnego uniesienia, scena, gdy chłopaki wpadają w mało odpowiednim momencie, scena przebaczenia, ale nie podoba mi się scena, gdy Alex leży na Axlu i Slashu. Tu jeden, tam drugi? Tego nie czuję. Rozumiem, że Alex może podobać się Slashowi, ale także oczekiwałam ostrej reakcji Axla...
    Pozdrawiam i lecę dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo braku aktywności w postaci nowych postów, komentarze czytam i, kurczę, są one tak miłe. Dziękuję bardzo!
      W pełni zgadzam się ze słowami krytyki, inaczej wyszło, niż sobie umyśliłam, minął ponad rok, blablabla. Ale wszystko popieram.
      Kurde, tak mnie to motywuje, że z chęcią usiadłabym do nowego, ale to już chyba nie moja bajka.
      Życzę miłego czytania reszty rozdziałów. ;)

      Usuń